Przyciski społecznościowe dostarczyły profilki.pl

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Kolejna Randka nad Pogorią.



ODPALAJCIE DOBRĄ MUZĘ:





Dzień jak co dzień, dzień po dniu...
Wciąż się dzieje życia cud...

NIEDAWNO ZNÓW BYŁAM NAD POGORIĄ.
Umówiłam się z jednym chłopakiem

(piszę z nim, a poznałam go na Zaadoptuj).

To była kolejna randka, tym razem spędzona na sportowo :)



Graliśmy w badmintona. To było COŚ!



Woda była cudowna!
   




Pograj ze mną.............




Myślę, że spędzanie razem czasu z chłopakiem na świeżym powietrzu jest bardzo ważne dla zdrowia.

Najpierw poszliśmy na długi spacer nad Pogorię!

Potem chlapaliśmy się wodą!

Graliśmy długo razem w badmintona, zanurzeni w zbiorniku Pogoria III w Dąbrowie Górniczej.
Stojąc w ciemnej, mulistej wodzie szybko poczułam, że jestem jednością z całym śląskim ekosystemem. Poczułam, jak moimi żyłami zaczęła krążyć pogorska magia, wprowadzając mnie w stan chemicznej ekstazy! To było TO!


Przyłączyły się do nas zaciekawione grą małe dzieci.


Mój kolega uczył małego chłopczyka jak się serwuje.
Wnikliwie mu coś tłumaczył i pomagał dobrze odbić.
Jak myślicie - czy to oznacza, że będzie w przyszłości dobrym ojcem?
Ja myślę, że TAK!

Gdy znudziła nam się gra, poszliśmy karmić łabędzie.

- TAŚ TAŚ BIAŁY BYDLAKU!       - *CHAMS*




Bardzo lubię łabędzie. Uważam, że to cudowne zwierzęta - eleganckie, dostojne, piękne i majestatyczne, szczególnie gdy startują. Poza tym mają na wszystko wbite. Płyną bez celu, czasem podrapią się lub przeczeszą sobie dziobem lotki.

Ożywiają się tylko, gdy słyszą swoisty miękki plusk rzucanego jedzenia.
Oj, wtedy to nas lubią. I to jeszcze jak!


SUSZĘ SE STOPĘ, C'NIE?


Razem z łabędziami żyją też kaczki. Nie mają z nikim zatargów. Są łagodne i sympatyczne. Tworzą zwarty kolektyw, podrygują wesoło kuprami, gdy podpływają do chleba. Nie narzucają się. Czekają na niezjedzone ochłapy - na to, co zostawią im łabędzie. Łabędź - rekin chlebowego rynku. Gruba ryba na mieście.
Kaczki znają swoje miejsce. Gdy przychodzi pora karmienia, wycofują się na tyły.




Najgorsze są gołębie. Brudne, namolne, bezwstydne. Ciągle nienasycone.
Chcą więcej i więcej. Nie znają umiaru.
Prawdziwa mafia podniebnych karaluchów, Cyganów przestworzy.
Tym to nic nie daję. Niech się obejdą smakiem,
władcy parapetowego gówna.

Nie mają żadnych skrupułów, ni wstydu. - Co dla mnie przywiozłaś? - pyta niemo gołąb, przekręcając ciekawsko główkę, drepcząc niebezpiecznie blisko, coraz bliżej, wchodząc mi na stopy.

Nim się spostrzegam, jego kumple tworzą ciasny, zwarty krąg dookoła moich ścięgien Achillesa, gruchając i baunsując, patrząc mi w oczy tym ich gołębim thousand yard stare....



Ale nie, na mnie to nie działa. Karaluchów nie karmię, wolę łabędzie.
.

<3 <3 <3






I wracając do tematu...


Gdy nakarmiliśmy nasze skarby okazało się, że zaszło słońce i zrobiło się trochę zimno.
O nie! Było mi tak. Zapytałam się chłopaka czy też mu zimno. Dotknęłam lekko jego ręki.


a on:

- O BORZE SOSNOWY, JESTEŚ TAKA CIEPŁA! TY TO MUSISZ MIEĆ SOLIDNĄ PRZETWÓRNIĘ ENERGII W TEJ SWOJEJ WĄTROBIE.
ILE TWOJA WĄTROBA MOŻE WAŻYĆ? Z PIĘĆ KILO, MYŚLĘ. TAKI SOLIDNY, PODWÓJNY PŁAT, NICZYM OGROMNA, PODWÓJNA PIERŚ KURCZAKA, NAPĘCZNIAŁA,
CZERWONOBRUNATNA. CIĘŻKA OD ZASTAŁEGO, NIGDY NIESPALONEGO GLIKOGENU, STŁUSZCZONA OD TANIEGO ALKOHOLU, NARKOTYKÓW I NADUŻYWANIA GANGU ALBANII.
I TE SWOJE MECHAMILIONY KALORII SPOŻYWANYCH PRZEZ CIEBIE TE GIGANTYCZNE TŁOKI WCIĄŻ TŁOCZĄ I TŁOCZĄ, PRZETWARZAJĄ NA TE MECHA DŻULE ENERGII. I DLATEGO Z CIEBIE BIJE TAKI GORĄC. JAŁOWY GORĄC. TYLE ENERGII SIĘ MARNUJE. PO CO TYLE JESZ?
ZOBACZ, DZIECI W AZJI GŁODUJĄ, MARZNĄ, A TY TYLE JESZ I ENERGIĘ JAŁOWO WYSYŁASZ W KOSMOS, EMITUJESZ CIEPŁO JAK PEŁNEJ MOCY FARELKA NA DWORZE W LISTOPADOWĄ NOC, PRZECIEŻ TO NIE MA SENSU. WEŹ SIĘ ZASTANÓW NAD SOBĄ, TAKIE MARNOTRAWSTWO. JA SOBIE MYŚLĘ, ŻE....


Nagle szybko wyrwałam się z jego ręki i wskoczyłam do nadjeżdżającego 807.
Drzwi zatrzasnęły się, widocznie kierowca też słyszał ten monolog i był ze mną w komitywie. Posłałam mu pełne ulgi spojrzenie.
Uśmiechnął się do mnie, odsłaniając dziąsło w szczęce ze sporym stanem zapalnym i ubytkami próchniczymi w 21 i 22. Poleciłam mu pastę ELG[wycięto przez moderację bloga - nieopłacony produkt placement]. Udzieliłam mu też bezpłatnego instruktażu higieny jamy ustnej.
Podziękował mi i nawet nie chciał pieniędzy za bilet.



Wysiadłam w Katowicach i poszłam do domu.

Zrobiłam sobie dużą kanapkę z masłem i pomidorem i serem zmierzwionym? zwierzwionym? Z tym cienkim, fabrycznie potarganym. Poczułam się lepiej.


Tak przebiegła kolejna randka :)

 To bardzo dziwny chłopak, chociaż dzieci i łabędzie go lubią.

Jak myślicie, spotkać się z nim jeszcze?






niedziela, 7 czerwca 2015

Dlaczego tak smutno.



Witajcie, z tej strony ponownie Karolcia. 
Dzisiaj chciałabym napisać notkę z przemyśleniami odnośnie poznawania mężczyzn przez internet.
Zapraszam!


 

ODPOWIEDNI KLIMAT DZIĘKI ODPOWIEDNIEMU PODKŁADOWI - KLIK!




Każda z nas - wspaniałych, mądrych kobiet, którym NICZEGO NIE BRAKUJE (tak zawsze twierdziła o mnie moja babcia) grzebiąc w internetach i poznając na portalach różnych panów, kolegów, adoratorów, absztyfikantów - po pewnym czasie czuje intuicyjnie jeden, ujednolicony schemat...

Wiecie jak czasem się czuję? Jakby te wszystkie profile na portalach randkowych prowadziła jedna i ta sama osoba:

Podryw na podróżnika.




No i piszą do mnie. No piszą. Różni wspaniali mężczyźni, którzy chcą mnie poznać... 



"Bad boys, bad boys whatcha gonna do?
Whatcha gonna do when they come for you?"






Pan Alzheimer. Zaczął piękną przeklejką, a dalej zapomniał co robi i kim jest.
A ja siedziałam od osiemnastej i czekałam na dalszy ciąg...
Czekałam... i czekałam...



I nic nie przyszło.


 



Mam samochud, mam motor, możemy podrozować...
Bo życie tak proste jest...



DO ODSTRZAŁU. WYKONAĆ.



Panowie na Sympatii są bardzo wykwitni. Przedwojenne maniery i kultura, których pozazdrościłby sam Mieczysław Fogg.



Autentyczna fotografia zapoznawcza użytkownika Sympatii.







poniedziałek, 1 czerwca 2015

Adopcja faceta - krok po kroku






Cześć wszystkim, z tej strony Karolinka!

Dzisiaj opowiem Wam o ZaadoptujFaceta.pl - pozytywnie zakręconym portalu, gdzie rządzą wolne kobiety z koszykiem, a mężczyźni są tylko bezwolnymi towarami na półkach!

Zapraszam!


Portal na pierwszy rzut oka jawi się niczym profesjonalny sklep internetowy...
ZOOMUJ....



ZOOMUJ DALEJ....







ACH JEJ, WCHODZĘ W TO..!

LOGUJ...........


________________________________________________________________________________



No i JEST, założone konto!

Uzupełniam standardowe dane, takie jak wiek, lokalizacja, waga i wzrost.
Poruszam się niepewnie po naszym Zaadoptuj, jako że interfejs znacząco wyróżnia się na tle innych portali randkowych - nie tylko niecodziennym humorem i kreatywnością, co przede wszystkim samą ideą :) JESTEM W SKLEPIE!

I jestem klientką. Na głównej otwiera się przede mną uwaga, uwaga...


SPIS PRODUKTÓW REGIONALNYCH - mogę sobie przeglądać zdjęcia mężczyzn w mojej lokalizacji a jeśli któryś z panów zainteresuje mnie, wchodzę w jego profil...



Widzicie to co ja?
"ONPUSZYSTEJ" - czy mogłam lepiej trafić? Pikaczu, wybieram CIĘ!

 



Wchodzę zatem w profil tego Pana. I otwiera mi się ciekawie urządzona zakładka, pełna niespodzianek. Mam nadzieję, że do zrozumienia działania pomocna będzie moja infografika poniżej:

 

 

Przeglądam profile i mijają mi godziny. Cóż za urozmaicenie!
Ten szuka "umowy na czas nieokreślony" - czyli stały, poważny związek.

"Umowa na czas OKREŚLONY" z kolei w języku zaadoptuj to - mówiąc eufemistycznie - przyjaciele z korzyściami (do których potrzebny jest mebel, najczęściej z materacem) zaś najgorsza jest pięść między oczy, bez krygowania i udawania - umowa o DZIEŁO (jednonocna znajomość).

Umowy zlecenia w opcjach nie widziałam, ale znając brutalizm życia - zapewne również funkcjonuje, ale w podziemiu. Co by smutni panowie z US nie dotarli do ciężko zarobionych, nieopodatkowanych pieniędzy...


Tak czy siak, pamiętajcie - WYSTRZEGAJCIE SIĘ UMÓW ŚMIECIOWYCH!!!


Wracając do tematu...


Chyba znów moje próby wyjścia ze staropanieństwa spełzły na niczym, bo wszystko wskazuje na to, że Pan nie dodał mnie do koszyka, ale do KOSZA.

I co zrobię? No nic nie zrobię, GRAŻYNKO.

NIEPRZERWANIE SZUKAM DALEJ!!!


Po dłuższym czasie, zgarnięciu z półek dziesiątek samców do koszyka bez odpowiedzi i kilku jałowych rozmowach spod szyldu: "hej, skąd klikasz" mój mózg jest wymoczony w mentalnym rozpuszczalniku i zaczyna tracić konsystencję. Szukam ratunku.
Zamykam komputer, idę na spacer. Chyba nie mam szczęścia w te klocki -
To jeszcze nie mój czas!

 

 Idę sobie zrobić kakao.